JAK KRAJ DŁUGI I SZEROKI
Obok traktierni, kawiarni, cukierni w każdym mieście nie brakowało szynków, gdzie człek mniej zasobny w gotówkę, „podlejszego” stanu zawsze mógł znaleźć najprostszy, „ordynaryjny” posiłek, a przede wszystkim alkohol. Niekiedy bywały tam i inne uciechy: tajne szulemie lub niewielkie domy publiczne.Cały zaś kraj, jak długi i szeroki usiany był karczmami, podobnymi do miejskich szynków, należącymi do okolicznych ziemian. W czasach, gdy z zaboru pruskiego na wielką skalę szedł przemyt wódki, zwany todresem, w najbliższym sąsiedztwie Warszawy znajdował się osobliwy lokal: „A istniała wówczas na Saskiej Kępie karczma, tak zwana karczmą todreśników, bo tam była ich główna schadzka i ztamtąd to najwięcej wódki defraudo- wanym sposobem przeprawiało się do Warszawy.