JAKO PRZYPRAWA
Autor wspomnień przyganiający niektórym nowym modom ciągnie rzecz dalej pisząc: „Ja gdyby mi wolno było, dodałbym do tych prawideł obyczajności jedno, któreby się przydało i nie dzieciom, to jest: po jedzeniu ust przy stole nie płukać, jak dzisiejsza głupia moda pozwala”. Istotnie bowiem w ślepym naśladowaniu zagranicy na niektórych dworach pańskich zaczęto podawać letnią wodę i odpowiednie naczynia do przepłukania ust po obiedzie. Jako przyprawę, a niekiedy jako środek wzmacniający siły, zwłaszcza dla ozdrowieńców sporządzano „alabrys”, czyli „bullion”. Robiono go zaś tak: „W kocioł wielki kładzie się goleń wołowa z mięsem porąbana, pieczeń jedna i druga, ćwiartka cielęciny, baraniny, kapłonów para i innego drobiu, karwasz (kawał) słoniny, zwierzyna (dziczyzna), pietruszka, selery, pory, grzyby; gdy się dobrze odgotuje, tym alabrysem podlewają potrawy, i zaprawiają rozmaicie.